Oferujemy własne wyżywienie. Gotuję wszystko, co goście sobie zażyczą. Jeśli czegoś nie umiem, to chętnie się uczę i sięgam nawet do książki kucharskiej. Serwuję kilka regionalnych dań, które lubię robić, na przykład żebroczkę. Żebroczka to pracochłonna potrawa, która jest moją specjalnością. Przygotowanie zajmuje ok. 2 godzin a pieczenie kolejne 4 godziny. Można byłoby ją wyjąć po ok. 2 godzinach, ale musi się przegryźć, żeby była smaczna.
Polecam również placki ze szpyrkami i poleśniki. W poleśnikach ciastko jest dużo gęstsze od zwykłego ciasta naleśnikowego i przelewa się je śmietaną. Całość powoli dochodzi do odpowiedniej konsystencji. Jest jeszcze zupa z pokrzyw, zupa grzybowa, zupa z prawdziwków i zupa chrzanowa.
Zawsze mówię, że nasze potrawy są dla odważnych. Widzę, że dzisiaj ludzie lubią dania bez tłuszczu. Boją się kalorii i boją się przytyć. Jeśli jednak ktoś spróbował naszych potraw to zwykle jest zachwycony. Są zupełnie inne od tego, do czego ludzie są przyzwyczajeni.
Jeśli ktoś odchudza się i absolutnie nie życzy sobie tłustych potraw, wtedy przygotowuję lekkie posiłki, na przykład zupy bez dodatku śmietany. Goście, którzy Przyjeżdżają do mnie, umawiają się na rodzaj jedzenia. Można jednak zrezygnować w ciągu pobytu z wyżywienia w jakimś dniu, na przykład z powodu wycieczki. Najważniejsze są dla mnie dwa pierwsze dni, żebym mogła wszystko sobie przygotować. Następnie rozpisuję dania na cały okres pobytu, tak żeby każdego dnia było coś innego na stole.
Zdarzało mi się przygotowywać śniadanie na czwartą rano, bo turyści wychodzili w góry zobaczyć wschód słońca na Baraniej Górze. Dla mnie nie ma problemu, choć muszę o tym wiedzieć zawczasu. Robiłam już śniadania o czwartej rano i obiadokolacje o północy.
Robię też dużo swoich przetworów i leśnych nalewek, którymi częstuję gości.