Malinka obfituje w nazwy dziwne i zaskakujące. Jedne pochodzą od nazwiska a inne obrazują coś charakterystycznego, spotykanego tylko w danym miejscu. Mówi się na przykład, że idziemy do Podkłudzi, chociaż to nie jest ich nazwisko. Z kolei niedaleko nas, jest wysoko położony domek i odwiedzając ich mówimy, że idziemy Nadbyrtki, ale rodzina nazywa się zupełnie inaczej. Prawdopodobnie wzięło się to stąd, że kiedyś w Malince nie było ulic a jedynie posługiwano się numerami. My mieliśmy numer 598. Bardzo dużo nazwisk było podobnych a nawet identycznych i ludzie, radząc sobie po swojemu, znaleźli taki oto sposób na odróżnianie miejsc.
Nazwa „Kadłubek” wiąże się z tym, że w okolicznych potokach leśnych znajdowało się dużo wyżłobionych w drewnie poideł dla krów. Dawniej gospodarze nie paśli krów przy domach, bo duże ilości siana potrzebne było im na zimę. Trzeba było jednak jakoś pomóc krowom. One nie potrafią tak zwyczajnie napić się wody z potoku. Dlatego w lasach ustawiano żłoby, które nazywało się kadłubami. W naszej okolicy było ich bardzo dużo i stąd wzięła się nazwa ulicy Kadłubowej, a my stwierdziliśmy, że podtrzymamy tę tradycyjną nazwę i nadaliśmy naszemu gospodarstwu nazwę „Kadłubek”.
Często zdarza się tak, że ludzie przyjeżdżając do nas pytają o Cieślarów z innej części Wisły. Najczęściej nie mamy ze sobą nic wspólnego. Za każdym razem cierpliwie wyjaśniamy wszystko od początku. Cieślar to po prostu bardzo popularne nazwisko w naszej miejscowości. Nawet jest sklep 'U Cieślara'. Starsi mieszkańcy Malinki, gdy zapyta się ich o drogę najczęściej posługują się tutejszymi „dziwnymi” nazwami, a nie adresami.







































